niedziela, 27 lutego 2011

Dlaczego by nie?

Dlaczego by nie zacząć prowadzić bloga?

A dlaczego tak?


Pamiętacie odcinek Ally McBeal, kiedy Ally chciała zostać bezdomnym filozofem, ale stwierdziła że to nie dla niej ponieważ musiałby się wyrzec ulubionych kostiumików, które nosi do pracy? W moim przypadku jest odwrotnie - moja praca wymaga specyficznego dress code - paskudnych, znienawidzonych przez moje poczucie estetyki "mundurków". Na dodatek panuje w niej przekonanie, że dbanie o wygląd jest stratą czasu, tym bardziej, że niemal każdy makijaż sie zatrze, fryzura zepsuje a ubranie i tak trzeba zmienić.
Mimo to, samo zajęcie jest na tyle pasjonujące, że zwykle wygrywa z myślą by je porzucić i zająć się czymś innym, gdzie "wyglądanie" mogłoby wręcz należeć do moich obowiązków. A więc alter ego bohaterki "Diabeł ubiera się u Prady" - w poważnej pracy nie wypada afiszować się z niepoważnymi zainteresowaniami.
W takim razie, oto kolejna odsłona mojej natury – zamiłowanie do kosmetyków, ładnych ubrań, ciekawych pomysłów. Nie napiszę, że druga, bo mam ich znacznie więcej niż tylko, w końcu Światowid to mały pikuś przy niemal każdej kobiecie, my mamy znacznie więcej twarzy.

1 komentarz:

  1. Fajny wstep. Swoja droga, pamietam i ow odcinek Ally i "Diabel ubiera sie u Prady". Tak sobie mysle, ze byc moze o kostiumy i sukienki chodzilo, a byc moze byl to jednak prestiz i szansa na jakies (nie bezplciowe i bezbarwne zycie). Bo umowmy sie, sa wsrod nas i tacy, ktorzy nie moga zyc bez prestizu i uczucia samozadowolenia z samych siebie, a bycie samowystarczalnym, z dobrze platna odpowiedzialna praca plus do tego ladne kostiumy takie uczucie tez daja. No bo znam pare osob, ktore poza ladnymi kostiumami i mnostwem pieniedzy niewiele z zycia maja (w sensie satysfakcji czy szczesliwego prywatnego zycia) i raczej niewiele sobie z tego robia.

    Kiedys byla taka akcja na YT - tydzien bez makijazu. Na poczatku pomyslalm - no chyba zartujecie, to nie dla mnie, ale wiesz co? Jakos tak wyszlo, ze, nie planujac tego i ja dolaczylam do szeregu "szarych myszek". I dobrze mi z tym zadziwiajaco bylo i poczulam jakbym odnajdywala sie wciaz na nowo.

    OdpowiedzUsuń